Epitafium dla Stefana

Śniegiem okryła jesień Chicago,
mróz mocno złapał i ciągle trzyma.
W jakimś parku, samotny człowiek
przed śmiercią życie swoje wspomina.

Dzieciństwo, młodość, studia i praca,
zwiedził na statkach prawie pół świata,
Zawijał w różnych krajach do portów,
ale kotwicę zarzucił w Stanach.

Spotkał kobietę jedną, jedyną.
Przyrzekli sobie dozgonną miłość.
Żyli szczęśliwie przez długie lata
on, dzieci, żona, przyjaciół wiele.

To było dawno, tego już nie ma.
Wyć by się chciało... Jak to się stało,
że w zimnym parku na ławce siedzi?
Gdzie jest dom jego, dzieci, rodzina?

Teraz ma pewność, nic się nie zmieni.
Nie chce się skarżyć, pewnie zawinił.
Tylko odważnie pasek zacisnąć,
mocniej i mocniej na gołej szyi...

Chicago, October 2019