Czerwona rzeka mknie przez miasto
między budynkami strzelistymi,
słodkawa, ciepła, niezwyciężona,
z każdym dniem nowej nabiera siły.Czasem falami nieszczęść uderzy
w budynki władzy niewzruszone,
gdy bliscy ofiar w bólu szukają,
sprawiedliwości z głupim uprem.Szczelnie zamknięte rządzących zamki,
chronine dygnitarzy osiedla,
nie dotrą do nich zbłąkane kule,
gdy się ruletka śmierci rozegra.Jutro przybędzie zamordowanych
w losowych miejscach aglomeracji,
padnie następny upiorny rekord,
cyfra podana wśród informacji.